Tulon to wojenny port Francji na Morzu Śródziemnym, ale także jedno z miast Lazurowego Wybrzeża. Raczej mało turystyczne, co nie oznacza, że nie ma tam nic ciekawego do zobaczenia.

Tulon (Toulon) leży w zachodniej części Lazurowego Wybrzeża i z pewnością nie jest główną atrakcją turystyczną regionu. Miasto jest przede wszystkim portem wojennym Francji na Morzu Śródziemnym i z tego słynie najbardziej. Znajduje się tu jednak kilka ciekawych atrakcji, dla których można odwiedzić Tulon.

Tulon – atrakcje dla turystów

Wystarczy spędzić jeden dzień w Tulonie, by poznać jego najciekawsze miejsca, w dodatku bez pośpiechu. Miasto jest przede wszystkim portem wojennym i przyciąga fanów okrętów bojowych. Za 10 euro można wsiąść na statek wycieczkowy (345 Quai Cronstadt), który w ciągu godziny opływa cała zatokę, w tym podpływa do strefy militarnej. Cumuje tam duma Francji – lotniskowiec Charles de Gaulle o napędzie atomowym.

W Tulonie miało miejsce samozatopienie floty francuskiej. 27 listopada 1942 r. marynarze zniszczyli część własnych okrętów wojennych w obawie przed ich przejęciem przez wojska niemieckie.

Kolejna atrakcja Tulonu znajduje się w północnej części miasta i spodobała mi się najbardziej. To dlatego, że uwielbiam kolejki linowe, a w Tulonie taka właśnie jest. W dodatku oferuje wspaniałe widoki na miasto i jedzie prawie 5 min. Kolejna pozwala dotrzeć na wzgórze Mont Faron, z którego roztacza się rewelacyjny widok na Tulon. Wzgórze ma 584 m wysokości n.p.m. Na jego szczycie znajduje się restauracja widokowa, obszerny zalesiony teren, zoo miejskie (wstęp 9,5 euro dorośli, 5 euro dzieci), fort oraz sanktuarium. To ostatnie przypomina jednak kaplicę polową zorganizowaną w garażu.

Tulońska kolejka linowa nazywa się Téléphérique De Toulon, a jej dolna stacja znajduje się przy Bd Amiral Vence. Nie polecam spaceru do tego miejsca nawet z okolic dworca kolejowego. Najlepiej wziąć autobus miejski nr 40 (bilet 1,4 euro do kupienia u kierowcy), który dowozi turystów właśnie do stacji kolejki. Wjazd i zjazd kosztują 8,50 euro, bilet do kupienia w kasie na dolnej stacji. Są też bilety zniżkowe. Szczegółowe informacje o kolejce znajdziesz na stronie telepherique-faron.fr.

Zupa Bouillabaisse i plaże

Jest w Tulonie także Stare Miasto, ale muszę przyznać, że nie robi specjalnego wrażenia. Spacerując jego wąskimi uliczkami o różnych godzinach dało się zauważyć przede wszystkim brak turystów. Szczególnie wieczorem większość uliczek była pustych, a sklepy i restauracje pozamykane. Ten obszar przypominał mi nieco Stare Miasta z Barcelony, Awinion i Aix-en-Provence (są tu także znane z Aix prowansalskie fontanny), ale zdecydowanie czegoś mu brakowało. Może właśnie tłumu turystów?

Tulon słynie z własnej odmiany zupy Bouillabaisse (z ziemniakami). Przepis na właśnie tę wersję znajdziesz w polecanej przeze mnie książce Świnia w Prowansji, a samą zupę zjesz np. w restauracji La Feuille de Chou (15 Rue de la Glacière) siedząc pod drzewem oliwnym. W dodatku zupa, deser i kawa kosztowały tam zaledwie 16,9 euro!

Jeżeli już zwiedzisz atrakcje Tulonu, warto udać się na miejskie plaże i tam odpocząć w prowansalskim słońcu. Muszę przyznać, że plaże w Tulonie zrobiły na mnie wrażenie. Wyglądają na dobrze zaprojektowane, obszerne i zadbane. Są piaszczyste i żwirowe, w pobliżu jest także mnóstwo terenów zielonych i palm, pod którymi można schować się przed słońcem. Znajdziesz tu również mnóstwo restauracji i nadmorskich pubów.

Jak dojechać do Tulonu?

Tulon leży na drodze linii kolejowej z Marsylii do Nicei. Można do niego zatem łatwo dojechać z obu tych miast. W dodatku do wyboru są zwykłe pociągi regionalne TER oraz TGV (które jednak na tym odcinku jeżdżą standardową prędkością). Dostępne są także autobusy dalekobieżne, o których pisałem już na blogu. Najlepiej sprawdzić sekcję komunikacja publiczna na Lazurowym Wybrzeżu.