W La Turbie przeniesiesz się do czasów Cesarstwa Rzymskiego i zobaczysz ślady potęgi Oktawiana Augusta. Dzięki ruinom niezwykłego i ogromnego monumentu w miasteczku wciąż czuć klimat wydarzeń sprzed 2000 lat. Z kolei widok na Monaco i Lazurowe Wybrzeże zapada w pamięć na resztę życia. Gwarantuję.

La Turbie to niewielkie miasteczko Lazurowego Wybrzeża położone niesamowicie malowniczo na wysokiej skale (450 m n.p.m.) nad Monaco. Nazwa miejscowości pochodzi od łacińskiego słowa tropaeum, czyli trofeum i nawiązuje do obiektu zbudowanego w tym miejscu przez Rzymian.

Do La Turbie najlepiej dojechać z Nicei samochodem lub skuterem korzystając z najwyżej położonej drogi, la Grande Corniche. Wystarczy jechać cały czas prosto, po drodze podziwiając niesamowite widoki na Lazurowe Wybrzeże. Rzadko, ale jeździ tam też autobus nr 106.

Uliczka na Starym Mieście w La Turbie

Uliczka na Starym Mieście w La Turbie

Trofeum Alpejskie w La Turbie

Wspomniany wcześniej obiekt to Trophée d’Auguste (Trofeum Augusta) lub le Trophée des Alpes (Trofeum Alpejskie). Był to ogromny monument upamiętniający zwycięstwo Oktawiana Augusta, cesarza rzymskiego nad plemionami Ligurii zamieszkującymi niegdyś te okolice Alp Nadmorskich i atakujących kupców na rzymskich szlakach handlowych. Podstawa pomnika miała kształt kwadratu, na którym w okręgu stały kolumny zwieńczone stożkiem i podtrzymujące 6-metrowy posąg Augusta. Cała podstawa z kolumnami miała aż 50 m wysokości. Dzisiejsze ruiny sięgają zaś 36 m. Inskrypcja, którą odtworzono dzięki starożytnym zapiskom wychwalała Augusta i wymieniała nazwy plemion przez niego pokonanych.

W I w.n.e. stolicą tego obszaru było miasto Cemenelum, dzisiejsze Cimiez, dzielnica Nicei.

W średniowieczu monument ufortyfikowano i zasiedlono. Z kolei w 1705 r. na polecenie Ludwika XIV fortecę rozebrano, a pozyskane kamienie wykorzystano jako budulec. Widać je dzisiaj np. w fundamentach pobliskiego kościoła. Lepsze czasy nastały dla monumentu, kiedy w 1860 r. Nicea stała się częścią Francji. Pozostałości pomnika wpisano na listę zabytków historycznych i w 1905 r. rozpoczęto prace nad jego częściową odbudową, która była możliwa dzięki wsparciu finansowemu Amerykanina, Edwarda Tucka. Ponieważ na przestrzeni dziejów monument miał różne oblicza, a odbudowa była kosztowna, dzisiejszy jego kształt jest zaledwie fragmentem dawnego dzieła. Pozwala jednak wyobrazić sobie jak wielki był to obiekt.

Zwiedzanie Trofeum Alpejskiego

Trofeum Alpejskie w La Turbie można zwiedzać w każdy dzień tygodnia z wyjątkiem poniedziałków. Bilet kosztuje 6 euro, a obsługa mówi także po angielsku i jest bardzo uprzejma. Zwiedzanie trwa ok. 1 h. Przed wejściem na teren obiektu koniecznie trzeba podejść do skraju skały i z tamtejszego punktu widokowego obejrzeć panoramę Monaco. Zapewniam, że ten widok na zawsze pozostaje w pamięci! Niestety zdjęcia nie oddają nawet w połowie emocji towarzyszących tej panoramie. Godziny otwarcia monumentu znajdziesz na stronie trophee-auguste.fr.

Trofeum Alpejskie z tyłu

Trofeum Alpejskie z tyłu

Na terenie obiektu, tuż przy samym monumencie znajduje się niewielkie muzeum. Warto je odwiedzić przed wejściem na szczyt pomnika. Można tam wiele się dowiedzieć o jego wcześniejszym wyglądzie i sposobie renowacji. Stoi tam również makieta kompletnego monumentu i kopia posągu Augusta ze szczytu pomnika.

Głowa Psa i śmierć autora Małego Księcia

Na koniec jeszcze ciekawostka. Pomnik stoi na wzniesieniu, którego najbliższa morzu część nosi nazwę la Tête de Chien, czyli Głowa Psa. W czasach przed narodzeniem Chrystusa Rzymianie umieścili tu swoje wojsko i nazwali obszar okręgiem militarnym Alpes Maritimes (Alpy Nadmorskie). Z kolei w 1944 r. niemiecki oficer Leopold Bohm stacjonujący w tym miejscu podobno widział wpadający do morza samolot ścigany przez dwa inne. Działo się to w dniu zaginięcia na Morzu Śródziemnym słynnego francuskiego pisarza i lotnika, Antoine de Saint-Exupéry, autora Małego Księcia. Niektórzy sądzą, że Bohm widział właśnie moment śmierci poety, ale dowiedziono już, że Exupéry rozbił się bliżej Marsylii.

Sama skała niekoniecznie przypomina głowę psa, a dzisiejsza jej nazwa ma się wywodzić od starej Testa de camp, która z kolei miała związek właśnie z wojskami stacjonującymi w tym miejscu.